Niekonwencjonalne książki dla dzieci małych i dużych

Jak już zapewne wiecie, moje dzieci dysponują całkiem pokaźnym zbiorem książek wszelakich. Starszy syn jest zapalonym miłośnikiem czytania (tzn. jeszcze to my mu musimy czytać), młodszy powoli się rozgrzewa jeśli chodzi o zainteresowanie tym tematem, ale dzięki książkom bez treści, o których więcej TU, powoli udaje nam się zarazić go naszym rodzinnym hobby.

Tym razem przedstawię Wam pokrótce 5 kreatywnych, nieco nietypowych książek. Dlaczego uznaję je za niekonwencjonalne? Mają stronę i okładki, mają fabułę, a nawet trochę treści i obrazki Ale nie są to typowe opowiadania lub historie. Książki te zachęcają bowiem dzieci do interakcji. Na każdej stronie maluchy są zapraszane do wspólnej zabawy – w zależności od lektury mają coś powiedzieć, powtórzyć, wodzić palcem po kropkach, dmuchać lub krzyczeć Dobra zabawa gwarantowana!

Niekwestionowanym hitem w naszym domu okazały się być dwie pozycje: „TURLUTUTU i przepraszam za pardą” oraz „TURLUTUTU ABRAKADABRA!”. Obie autorstwa Herve Tulleta od wydawnictwa BABARYBA.

Książki te czytamy wszędzie – w domu, w autobusie, w poczekalni na basenie, przed snem i w restauracji. I – ku uciesze mojego starszego syna – inne osoby z zainteresowaniem przysłuchują się naszym rozmowom i treściom książek. Obstawiałam, że będą to pozycje bardziej dla dwulatka, ale on nie rozumie jeszcze zabawnej konwencji w nich przyjętej. Jedynie widząc zafascynowanie prawie sześcioletniego brata, siedzi obok nas i chętnie powtarza co dziwniejsze zwroty. Moim hitem jest zaklęcie „BUM SZAKA LAKA PAKA BUM”, co w wydaniu młodszego to coś w stylu odpowiednio zaintonowanego „BUM KA KA BUM”, ale i tak brzmi przezabawnie

Książki te aktywizują czytelników, dziecko wykonuje różne zadania, które przedstawiony są w atrakcyjni i śmieszny sposób. Zwroty typu „Hej słodziaku” fajnie sprawdzają się u łaknących nieustannej atencji i poklasku przedszkolaków. Bohater książki – jednooki Turlututu – nieustannie podtrzymuje kontakt z dzieckiem. Zachęca go do klaskania, wypowiadania dziwnych słów, w zasadzie to angażuje też rodziców i wywołuje uśmiech również na ich twarzach. Lektury te sprzyjają zacieśnianiu więzi dzieci i rodziców, gdyż ułatwiają miłe i beztroskie spędzanie wspólnego czasu. Niejako moderują wspólną zabawę. Turlututu zmienia swój wygląd, przemierza różne światy, szuka dziwnych akcesoriów, wymyśla pokręcone zaklęcia, jednym słowem – dosłownie – staje na głowie, by zorganizować dobrą zabawę dla czytelników. Podważa również rodzicielski wzrok i znajomość literek, w książce „TURLUTUTU I przepraszam za pardą” okazuje się, że… mama lub tata wcale nie potrafią czytać! A wszystko jest zilustrowane szalonymi obrazkami

Ogólnie bomba, zachęcam wszystkich rodziców przedszkolaków do sięgnięcia po serię o Turlututu. :)

Herve Tullet jest autorem bestsellerowej serii książek aktywizujących dzieci o … kropkach :). My mamy 2 pozycje : „FIGLE MIGLE” oraz „OCH. Książka pełna dźwięków”. Również od wydawnictwa BABARYBA.

 

Tutaj już nie mamy takiego LOVE jak w przypadku książek o Turlututu, być może starszy syn jest za duży, a młodszy za mały na zafascynowanie tą serią To już książki dla dzieci dużo rozumiejących – nie tylko mowę, ale i żarty, zabawy słowne i pewne konwenanse. Sześciolatek dał się wciągnąć w zabawę na wyobraźni, ale chętniej sięgał po serię o Turlututu Czekam więc, aż dwulatek podrośnie, sprawdzimy wtedy czy uda się go zachęcić do tej gry z rytmem i dźwiękiem (ciszej, głośniej, szybciej, wolniej powtarzamy pewnie dźwięki) w „OCH” i z psotnymi kropkami, za którymi muszą nadążyć dziecięce paluszki w „FIGLACH MIGLACH”.

Ogólnie całym sercem popieram ideę interaktywnych książek, aktywizujących rodziców i dzieci. Jest to świetny sposób na spędzanie czasu, rozwijający jednocześnie wyobraźnię i ćwiczący postępowanie według instrukcji, w towarzystwie mnóstwa śmiechu i dobrej zabawy. Niesamowite, że tak niewiele potrzeba, by zachęcić dziecko do uruchomienia własnej inwencji i kreatywności – kilka kropek, trochę linii i parę krótkich zdań. Magia!:)

Ostatnią książką, którą chciałabym Wam pokazać jest „JEDŹ! JEDŹ! STÓJ!” autorstwa Charise Micle Harper.

To pozycja dla dzieci 2+, która zainteresuje z pewnością małych fanów wszelkich pojazdów. Dzięki nim dziecko poznaje zasady działania sygnalizacji świetlej. Dowiaduje się do czego służy czerwone światło „stój” i zielone „jedź”. Zaliczam tę książkę do grona interaktywnych, gdyż zachęcam mojego dwulatka do pokazywania paluszkiem kolejno występujących zielonych i czerwonych kropek.

Na placu budowy – w asyście zielonej kropki – nieustannie pracują koparki, buldożery, dźwigi, spychacze, holowniki, koparkoładowarki, betoniarki i wywrotki. Ale z czasem pojazdy zaczęły pracować za szybko i sobie nawzajem przeszkadzać. Wtedy do akcji wkroczyła czerwona kropka „stój”. Na początku Mały Zielony i Mały Czerwony musieli trochę popracować nad współpracą. W końcu udaje im się doszlifować dobrze wszystkim znany system naprzemiennej zmiany świateł, który umożliwił wszystkim pojazdom efektywną pracę. A na końcu dołączył do nich – równie ważny – Mały Żółty

Zostaw komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Uzupełnij pola (wymagane):

Podaj proszę poprawną wartość dla zapytania poniżej. * Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.

Powiązane artykuły

Skontaktuj się z nami

kontakt @ e-maluchy.pl

kom. 510 796 217

kom. 730 005 263

Polecamy

sklep z zabawkami

Polecamy

Polecamy

USG piersi Warszawa

Back to Top