Sposób na bolące i poranione brodawki u mam karmiących piersią
Naszła mnie ostatnio refleksja, że jest to wielce niesprawiedliwe, że najpierw kobieta odczuwa różnego typu dolegliwości w ciąży, a potem musi w bólach urodzić swoje wyczekane dziecko. A kiedy już myśli, że jedyną trudnością będą nieprzespane noce i ewentualne zmartwienia związane ze zdrowiem maluszka, nierzadko pojawiają się problemy z karmieniem piersią (jeżeli oczywiście ma zamiar nie stosować mleka modyfikowanego). Według statystyk, aż 91% Polek chce karmić piersią (Raport Karmienie Piersią w Polsce przygotowany w ramach kampanii Mleko Mamy Rządzi w 2015r.). Niestety, lwia część z nich doświadcza różnej maści problemów laktacyjnych. Z pewnością wpływają one na statystyki, bowiem po 6 tygodniu życia niemowlaka karmiących piersią mam jest już tylko 46%.
Jednym z najczęściej pojawiających się problemów za sprawą których mamy rezygnują z karmienia piersią jest bolesność brodawek oraz rany, które się na nich pojawiają.
Co może być przyczyną takiego stanu rzeczy? (źródło: Gil Rapley, Tracy Murkett, „Po Prostu Piersią”)
- Fizjologiczny ból związany z nadmierną eksploatacją piersi, a przede wszystkim sutków w początkowej fazie laktacji
- Za krótkie wędzidełko u dziecka.
- Niewłaściwe przystawianie malucha do piersi, np. gdy łapie samą brodawkę bez otoczki.
- Niewłaściwa pozycja przybierana podczas karmienia.
- Wzmożone napięcie mięśniowe u dziecka
- Infekcja dziecka – np. zatkany nosek podczas kataru.
- Infekcja grzybiczna mamy.
- Bardzo silny wypływ mleka.
- Zaburzenia integracji sensorycznej u malucha w obrębie ust – nadwrażliwość lub podwrażliwość.
- Wszelkiej maści utrudnienia związane z fizjonomia dziecka – np. asymetria szczękowa itd.
A jak było u nas? Od początku odczuwałam silne kłucie w trakcie przysysania się mojego ssaka i – gdy zgłaszałam problem będąc jeszcze w szpitalu – położne twierdziły, że moje brodawki są płaskie i muszą się zahartować. Brak rzetelnej wiedzy wśród personelu medycznego na oddziałach położniczych przyczynił się do nasilenia się problemów. Jako że przed drugim porodem przygotowałam się merytorycznie do tematu laktacji i miałami pewną namiastkę wiedzy na temat karmienia piersią, obstawiałam, że źródłem problemu może być niewłaściwe przystawianie maluszka do piersi. Oczywiście smarowałam brodawki lanoliną oraz własnym mlekiem i starałam się w miarę możliwości wietrzyć piersi, ale nie przynosiło to ulgi. Wyszliśmy do domu ze szpitala w Wielki Piątek, więc niestety szybkie zorganizowanie konsultacji certyfikowanej doradczyni laktacyjnej nie wchodziło w grę. Kiedy problem nasilił się do tego stopnia, że miałam rankę o średnicy 4 mm na brodawce i ból promieniował na węzły chłonne, do tego nabawiłam się zakwasów na plecach (bo tak napinałam się w trakcie przystawiania) i mogłabym zębami zagryzać kijek z bólu, udało mi się na cito spotkać z doświadczoną położną specjalizującą się właśnie w temacie laktacji.
Dobre opatrunki na bolące brodawki
Oczywiście, potwierdziła moje przypuszczenia –niewłaściwe przystawianie było przyczyną ranek i okropnego bólu. Pokazała więc jak powinniśmy prawidłowo się karmić i co zrobić, żeby złagodzić ból. Problem nie minął od razu – musieliśmy trochę popracować nad techniką , po konsultacji na jednej brodawce zrobiła mi się spora krwawiąca ranka, a na drugiej bolesny pęcherzyk. Wietrzenie brodawek i smarowanie ich własnym mlekiem nie wystarczało. Lanolina co najwyżej sprawiała, że części garderoby – biustonosze, piżama lub wkładki nie przyklejały się do poharatanego sutka. Ulgę przynosiło jedynie przyjmowanie środków przeciwbólowych (ibuprofen jest bezpieczny w trakcie karmienia), ale ile można faszerować się lekami. Tym bardziej, że nie pamiętam kiedy wcześniej sięgałam po taki arsenał. Apteczne maści nie do końca przekonywały mnie ze względu na skład i fakt, że potem mój synek zlizywałby zawartą w nich chemię. A z drugiej strony mycie sutków przed każdym karmieniem też nie wchodziło w grę. Szukałam więc czegoś skutecznego, a jednocześnie bardziej naturalnego i bezpiecznego. I wtedy sięgnęłam po polecane na blogu Hafija.pl (który serdecznie polecam wszystkim kobietom w ciąży i mamom karmiącym piersią) opatrunki Nursicare: https://www.nursicare.pl/.
Były rekomendowane przez wiele mam jako wkładki nasączone specjalnie dobranymi i – co najważniejsze – bezpiecznymi dla dzieci składnikami. Wypróbowałam i muszę potwierdzić, że zdecydowanie przyspieszają gojenie ran. Mam porównanie ile czasu goiły się ranki przed zastosowaniem tych opatrunków i ile przy stosowaniu Nursicare. Czas ten był sporo krótszy. Odczuwałam też mniejszy ból, ale ciężko mi obiektywnie zawyrokować czy była to kwestia zahartowania tych brodawek czy też zasługa polecanych opatrunków, gdyż składniki w nich zawarte mają na celu właśnie łagodzenie bólu brodawek. Nursicare wyglądem i komfortem używania przypominają wkładki laktacyjne.
Na początku naszej mlecznej drogi odczuwałam tak duży dyskomfort związany z poranionymi sutkami, że zastosowałabym wszystko, co tylko mogłoby w jakikolwiek sposób zniwelować ból. Fajnie, że jest cos takiego jak opatrunki Nursicare, które łączą bezpieczeństwo stosowania dla dziecka z efektywnością i realną ulgą dla sfatygowanych brodawek.
PS. Dla naszych Czytelniczek mamy specjalny rabat 10% na stronie Nursicare na hasło: RACZKUJEMY ;)
Zostaw komentarz